Pierwsze źródło wiedzy dla Polonii na całym świecie

Pierwsze źródło wiedzy
dla Polonii na całym świecie

Autor: dr Beata Kozaczyńska

, , , ,
Dzieci polskie podczas wysiedleń i pacyfikacji Zamojszczyzny w latach 1942-1943, były nie tylko naocznymi świadkami śmierci osób najbliższych (matki, ojca, rodzeństwa), ale również: ukrywania jeńców radzieckich; ściągania kontyngentów; wysiedleń, aresztowań i mordów osób podejrzanych o udział bądź współpracę z ruchem oporu. To również dzieci narażone na głód, śmierć, sieroctwo, tułaczkę… To dzieci żyjące w niepewności jutra, przeżywające grozę wzmożonego terroru niemieckiego.
, , ,
5 stycznia 1943 r. w okupowanej stolicy rozeszły się pogłoski dotyczące 2 tysięcy dzieci wysiedlonych z Zamojszczyzny, które miały dotrzeć do Warszawy. Fakt ten odnotował w swojej kronice Józef Dąbrowa-Sierzputowski. Na skutek okropnych warunków transportowania 500 dzieci zmarło. Niektórzy mieszkańcy stolicy twierdzili, że dzieci są w wieku od 2 do 10 lat, krzyczą i płaczą, umierają z zimna i głodu.
,
Wszędzie tam, gdzie dotarły transporty z dziećmi z Zamojszczyzny, determinacja miejscowej ludności była ogromna. Kto mógł, spieszył na stację kolejową, by ratować dzieci. Dostać jedno, dwoje, troje – tyle, ile to będzie możliwe. Zainteresowanie miejscowego społeczeństwa losem wysiedlonych, przemarzniętych i wygłodzonych dzieci było olbrzymie. Dzieci były wprost rozchwytywane z punktów zbiorczych, a liczba ofert na ich adoptowanie przewyższała liczebność transportów.
, , ,
W strefie przymusowego wysiedlenia z żyznych terenów Zamojszczyzny znalazło się około 110 tys. Polaków, w tym około 30-35 tys. dzieci. Opuszczone polskie wioski miała zasiedlić etniczna ludność niemiecka i... Ukraińcy. Wszystko w ramach próby realizacji „Generalplan Ost” – niemieckiego, długoterminowego planu osadnictwa na Wschodzie.
, , , ,
W bydlęcych, towarowych wagonach z terenów Zamojszczyzny przywieziono w ramach akcji wysiedleńczej do Siedlec 998 osób, w tym ok. 550 dzieci (do lat 14). „Wygląd ich straszny. To są nie ludzie, ale kościotrupy” – tak napisano o dzieciach z tego transportu na łamach konspiracyjnego pisma „Polak”. Mieszkańcy Siedlec natychmiast rzucili się im na pomoc.
, , ,
Najtragiczniejszy w obozie dla wysiedlonych z zamojszczyzny był los dzieci do 14 roku życia, niezakwalifikowanych na zniemczenie. Niemcy przygotowali dla nich najgorsze, tzw. końskie baraki, które wcześniej służyły jako stajnie. Naznaczeni piętnem wysiedlenia, utraty rodzinnego domu, a często i rodziców, musieli przedwcześnie dorosnąć i dźwigać na swych barkach bagaż dramatycznych przeżyć i doświadczeń – pisze dr Beata Kozaczyńska.
, , ,
Polaków wysiedlanych z zamojszczyzny poddawano ścisłej segregacji rasowej. Ci, którzy nie spełniali wymagań tzw. rasy nordyckiej – również dzieci - przeznaczano na zagładę – pisze dr Beata Kozaczyńska.
, , ,
Łatwość, z jaką Niemcom udało się wysiedlić nieco ponad 2 tysiące mieszkańców powiatu zamojskiego, utwierdziła ich w przekonaniu, że ludność opuści swoje domostwa bez walki. W tej atmosferze strachu i bezradności Polaków okupant kontynuował przygotowania do masowej akcji wysiedleńczo-kolonizacyjnej, o nieporównywalnie szerszym zasięgu niż wysiedlenie sondażowe.
, , ,
Były głodne, chore, zalęknione, wciąż dopytywały o swoich rodziców i o to, kiedy wrócą do domu. Nie wszystkie znały swoje nazwiska, a niektóre nie pamiętały nawet własnych imion. Wielu dzieciom trudności sprawiały odpowiedzi na pytania: ile masz lat czy skąd pochodzisz. Zimą 1942/1943 r., podczas siarczystych mrozów, Niemcy wywozili z Zamościa „w nieznane” polskie dzieci. W drodze dzieci te zamarzały lub umierały z głodu i wycieńczenia – stłoczone w bydlęcych zaplombowanych i nieogrzewanych wagonach, wysypywanych wapnem i chlorem.

NEWSLETTER